Dzień Świadomości Autyzmu
Długie lata wiedziałam, że na początku kwietnia jest Dzień Świadomości Autyzmu, ale nie interesowałam się tym. Jakieś smętne mi się wydało, to co widziałam tego dnia w mediach, więc olałam temat. Uznałam, że to przekaz nie dla mnie, nie do mnie – więc niech bawią się beze mnie. Nie miałam siły ani chęci walczyć. Gdy Łukasz był w przedszkolu, pewnego 2 kwietnia dostałam od dziadka chłopca z jego grupy fajny znaczek z fotografią: fragmentem niebieskiego swetra z widoczną jedną dłonią. Nosiłam go ponad rok na plecaku, bo był ładny i nie było na nim słowa „Autyzm”, ani żadnych mądrości. To ja wiedziałam co on dla mnie oznacza. Był to prezent od niezwykłego dziadka, który w szatni śpiewał mojemu synkowi zawsze tę samą piosenkę o zajączku („z pokazywaniem”!) i zawsze był pozytywnie nakręcony na kontakt ze swoim wnukiem z ZA. Miał zawsze milion pomysłów na wspólne zabawy i wyprawy z nim. Pamiętam, że tamtego dnia zabrał swojego wnuczka do Zachęty. Ja nie miałam weny, dla mnie...