Dziś w przychodni.
Przy drzwiach gabinetu, ale i jednocześnie naprzeciwko rejestracji siedzi na krzesełku mocno starszy jegomość. - Przepraszam, czy pan czeka do pani doktor? - pytam. - Ja... ja nie biorę udziału w tej zabawie - rzecze powoli, uśmiechając się ni to dobrodusznie, ni to z ulgą.