Dziś w przychodni.

Przy drzwiach gabinetu, ale i jednocześnie naprzeciwko rejestracji siedzi na krzesełku mocno starszy jegomość.
- Przepraszam, czy pan czeka do pani doktor? - pytam.
- Ja... ja nie biorę udziału w tej zabawie - rzecze powoli, uśmiechając się ni to dobrodusznie, ni to z ulgą.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Czego uczą mnie ONI (osoby z niepełnosprawnością intelektualną)

Dlaczego nie zrobię wszystkiego aby uzdrowić moje dziecko

Cierp-live

From zero to hero!

Życiowy tekst o umieraniu

Mistrz Zen, handpan i skoki ze spadochronem ;)

O normach

Zen w czasach pandemii

Koronawirus rzucił mi się na mózg.

Miłość w obuwniczym