Siła słabości?

[Świeże jasnozielone liście wyrastające z korony zasuszonego drzewa o drobnych, pozwijanych, brązowych listkach. Zdjęcie prześwietlone słońcem, w tle ściana bloku]


Ostatnio dość często zastanawiam się nad tym czym jest dzielność i siła. Dotąd odpowiedź na to pytanie miałam prostą – takie coś, czego mi bardzo brakuje… Tyyyle osób ma energię na to i tamto, a ja ciągle czuję że nie, nic-a-nic.

Są osoby, o których się mówi, że są silne i osoby, które same tak o sobie mówią.  Że mają silny charakter, siłę psychiczną, fizyczną, siłę woli itp. Moja Babcia jest uważana za silną i tak też o sobie mówiła. Trudno nie myśleć o niej w taki sposób, biorąc pod uwagę jej trudny życiorys (kiedyś go opiszę – obiecuję) i fakt, że zachowała pogodę ducha do końca długiego życia. Znając ją bliżej widziałam też sytuacje, kiedy była słaba, poddawała się i nawet nie starała się poradzić sobie sama z czymś, co według mnie wcale nie było wielkim wyzwaniem. Widziałam masę sytuacji, kiedy brakowało jej wytrwałości i cierpliwości. Poddawała się, bo mogła, dawała sobie do tego prawo. Pozwalała innym sobie pomóc, a nawet wyręczać jeśli nie miała ochoty czegoś robić (jej wdzięczność była za to wspaniałą nagrodą).
Jednocześnie z dumą opowiadała o sytuacjach kiedy się nie poddała, choć inne osoby były bezradne. Dla niej było oczywiste, że jeśli ktoś musi podołać, będzie to ona. Nie widziała dla siebie innego wyjścia jak podjąć wyzwanie. Załatwić pieniądze i jedzenie podczas okupacji dla całej rodziny – proszę bardzo! Hanka da radę! Robić zajęcia dla mężczyzn z prowadzenia gospodarstwa domowego? – jasne! Uciec z miasteczka, gdzie źle się czuła i zacząć życie na nowo? W Bieszczadach, jako samotna matka i jednocześnie kierownik wielkiego gospodarstwa PGR – choćby od jutra! Pójść do lekarza? E… nie… weźmie witaminy i będzie dobrze… Dentysta? E… Pomalować własnoręcznie ścianę lub zreperować kran? Chyba nigdy nie przyszło jej to do głowy…
I tak wymieniać można by długo – na  obie strony. Ale to co charakterystyczne, to przekonanie o własnej sile i życiowej zaradności, którym ładowała sobie baterie, kiedy czuła się słaba fizycznie, zależna od innych, niesamodzielna. Wtedy Babcia robiła taki „myk” i np. opowiadała jak zwichnęła nogę facetowi, który się do niej dobierał, albo jak jeździła konno, choć nie potrafiła, jak umiała zapanować nad koniem dzięki sile charakteru. I już po chwili policzki miała mniej blade, a oddech jej się wyrównywał.

Sama o sobie myślę w zupełnie inny sposób. Ilekroć ktoś mówi mi, że jestem dzielna lub silna, zastanawiam się czy to prawda i dochodzę do wniosku, że oczywiście nic podobnego. Pamiętam wiele momentów, kiedy nie mogłam za nic zmusić się do działania, choć mój bezruch miał mieć złe konsekwencje. Kiedy nie wierzyłam że coś może się udać, więc wolałam nie próbować. Kiedy na myśl o wysiłku odechciewało mi się podejmowania wyzwań. Nie z tym kojarzy mi się siła i dzielność, doprawdy. Nie kojarzy mi się również z tym, że tak często nie mam ochoty na jakąkolwiek aktywność, że marzę o ciszy i świętym spokoju, że nie mam ochoty organizować wyjazdów, spotkań, umawiać się z ludźmi, uśmiechać się, konwersować, gotować dopracowanych dań, porządkować papierów i prasować ciuchów. Za to wykombinować jak nie zwariować w kryzysowej sytuacji – proszę bardzo! Wystąpić przed dużą widownią pomimo ogromnej tremy, by powiedzieć coś co wg mnie jest ważne – jak najbardziej! Pisać po nocach o tym, co się we mnie kotłuje – jasne!
Są takie momenty, kiedy wiem, że muszę bo nie widzę innego wyjścia. I takie, kiedy wolę się schować i czekać aż inne osoby się wykażą. Skoro mogą – niech działają. Świat się nie zawali jeśli ja zrobię sobie przerwę, najwyżej ktoś będzie niezadowolony. Jestem słaba. Mam więc prawo nie być świetna we wszystkim, nie planować zbyt wiele, nie pamiętać o milionie spraw, pokręcić godziny i dni, poprosić o pomoc, być kiepska z angielskiego, nie mieć prawa jazdy, zapomnieć o imieninach, mieć kurz na półkach, nie odebrać telefonu… Mam prawo być zmęczona, mieć dość wrażeń i wyzwań.

Siła to, czy słabość? Dzielność, czy jej brak? Nie wiem i już o to nie dbam. Trwam, żyję i staram się najlepiej jak umiem gospodarować swoją energią, której mam… chyba jak na razie w sam raz!

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Czego uczą mnie ONI (osoby z niepełnosprawnością intelektualną)

Dlaczego nie zrobię wszystkiego aby uzdrowić moje dziecko

Cierp-live

From zero to hero!

Życiowy tekst o umieraniu

Mistrz Zen, handpan i skoki ze spadochronem ;)

O normach

Zen w czasach pandemii

Koronawirus rzucił mi się na mózg.

Miłość w obuwniczym