W temacie #metoo #jateż

Fakt że jakiś obcy mężczyzna mierzy mnie wzrokiem, puszcza oczko, jedzie samochodem tuż przy krawężniku w tempie mojego marszu lub ni stąd ni zowąd wyrasta mi za plecami dysząc "kochanie". Albo też łapie mnie na dyskotece i sadza sobie okrakiem na biodrach, nazbyt gorliwie wciska w rękę drinka i patrzy czy piję... Doprawdy te wszystkie rzeczy nie robiłyby na mnie żadnego specjalnego wrażenia gdybym nie miała PODSTAW SIĘ BAĆ, prawda?

Boli mnie, że tylu mężczyzn zamiast wspierać osoby, które mówią, że doświadczyły przemocy seksualnej zajmuje się rozkminianiem tematu co jest przemocą, a co nią nie jest - czy patrzenie w dekolt się liczy czy nie itp. Nie czas na to Panowie - nie uchodzi, nie wypada, nie lzja!
Zamiast skupić się na ofiarach, niektórzy skupiają się na sobie i czy czasem ich ktoś bezpodstawnie nie oskarża o molestowanie. Ok - refleksja nad sobą rzeczą cenną jest, ale zastanów się może co jest w tej akcji ważne, o co wszystkim osobom piszącym "ja też" chodzi i jak należy się wobec nich zachować.

Jeżeli nawet jesteśmy przewrażliwione, gotowe uznać za molestowanie coś "niewinnego", to nie wzięło się to znikąd - za tym są mroczne, bardzo mroczne historie, które mogą dotyczyć Twojej mamy, siostry, partnerki, koleżanki.
Czy jeśli jakiś obcy facet będzie długo i namiętnie wędrował wzrokiem po ciele Twojej dziewczyny lub córki i wysyłał jej lepkie spojrzenia, to uznasz, że to jest całkiem spoko, czy że przegina, hę?

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Czego uczą mnie ONI (osoby z niepełnosprawnością intelektualną)

Dlaczego nie zrobię wszystkiego aby uzdrowić moje dziecko

Cierp-live

From zero to hero!

Życiowy tekst o umieraniu

Mistrz Zen, handpan i skoki ze spadochronem ;)

O normach

Zen w czasach pandemii

Koronawirus rzucił mi się na mózg.

Miłość w obuwniczym