Żyję w raju dla matek dzieci z autyzmem

Odebrałam dziś Łukiego z basenu. Głowę miał do połowy mokrą bo stanowczo odmówił współpracy przy suszeniu. - Nie ma problemu, jest ciepło - rzekłam. - Właśnie, inaczej bym go tak nie wypuścił - uśmiechnął się opiekun. Pani siedząca obok podała mi suszarkę: - Proszę, akurat mam. Pomyślałam, że fajnie będzie skorzystać i zobaczyć co zrobi Łukasz. Spokojnie pozwolił sobie dosuszyć włosy, zmienił buty, odniósł worek panu szatniarzowi i elegancko powiedział dziękuję.
Wyszliśmy. Słoneczko, ciepełko, polecieliśmy na skarpę pobiegać po hopkach dla rowerzystów. Chyba opił się wody na tym basenie... Na szczęście na skarpie drzewek pod dostatkiem ;) Zeszliśmy na dół - budynki, ulica, mury, a tu widać, że drzewko znów by się przydało. Łukasz potwierdził, że chce do ubikacji więc rozpoczęłam poszukiwania. W Biedronce? - Naprawdę nie mamy. Na stacji benzynowej? - Podobno w Biedronce jest, u nas nie da rady. Łukasz już prawie płacze gdy docieramy do restauracji. - Proszę, niech korzysta. W zasadzie jest płatna, wie pani, szef kazał brać dwa złote... ale proszę chłopakowi dorzucić złotówkę i kupić gałkę lodów, dobrze? Ok, podziękowałam serdecznie i faktycznie po chwili byliśmy na lodach. Stamtąd kilka kroków na przystanek, autobus przyjechał od razu, a w nim rozsiane pojedyncze wolne miejsca. Łukasz wymyślił sobie, że będę siedzieć obok niego więc próbował zepchnąć panią siedzącą obok - Poplose wstać! - Łukasz, tak nie wolno, siedź spokojnie. Pani patrzy na mnie pytająco, pokazuję jej ruchem głowy żeby się nie zgadzała. Dalej siedzi ignorując prośby Łukiego, jest konsekwentna. Tłumaczę mu, że nie można przesadzać ludzi, że ja usiądę gdzie indziej i będzie dobrze. Ludzie wokół uśmiechają się ze zrozumieniem gdy Łukasz usiłuje wdrożyć kolejny plan przesadzania kolejnych osób i w pełni ze mną współpracują. W końcu Łukasz się odpręża. Ja też - jeszcze kilka takich akcji i powinien sobie wybić z głowy spychanie staruszek z siedzeń... Dojeżdżamy. - Do widzenia, bardzo dziękuję za wsparcie - rzucam wysiadając. Wracamy do domu, jestem skonana. Wraca mąż. - Widzę, że ledwo żyjesz, może zrobisz sobie dziś wieczór urlopu od Łukasza? To nie prima aprilis - to się dzieje naprawdę! Żyję w raju dla matek dzieci z autyzmem :D

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Czego uczą mnie ONI (osoby z niepełnosprawnością intelektualną)

Dlaczego nie zrobię wszystkiego aby uzdrowić moje dziecko

Cierp-live

From zero to hero!

Życiowy tekst o umieraniu

Mistrz Zen, handpan i skoki ze spadochronem ;)

O normach

Zen w czasach pandemii

Koronawirus rzucił mi się na mózg.

Miłość w obuwniczym