Dzień Świadomości Autyzmu
Długie lata wiedziałam, że na początku kwietnia jest Dzień
Świadomości Autyzmu, ale nie interesowałam się tym. Jakieś smętne mi się
wydało, to co widziałam tego dnia w mediach, więc olałam temat.
Uznałam, że to przekaz nie dla mnie, nie do mnie – więc niech bawią się
beze mnie. Nie miałam siły ani chęci walczyć.
Gdy Łukasz był w przedszkolu, pewnego 2 kwietnia dostałam od dziadka chłopca z jego grupy fajny znaczek z fotografią: fragmentem niebieskiego swetra z widoczną jedną dłonią. Nosiłam go ponad rok na plecaku, bo był ładny i nie było na nim słowa „Autyzm”, ani żadnych mądrości. To ja wiedziałam co on dla mnie oznacza. Był to prezent od niezwykłego dziadka, który w szatni śpiewał mojemu synkowi zawsze tę samą piosenkę o zajączku („z pokazywaniem”!) i zawsze był pozytywnie nakręcony na kontakt ze swoim wnukiem z ZA. Miał zawsze milion pomysłów na wspólne zabawy i wyprawy z nim. Pamiętam, że tamtego dnia zabrał swojego wnuczka do Zachęty. Ja nie miałam weny, dla mnie to był dzień jak co dzień i zwyczajnie wróciliśmy do domu, gdzie przecież czekały na mnie starsze dzieci.
Gdy Łukasz był w przedszkolu, pewnego 2 kwietnia dostałam od dziadka chłopca z jego grupy fajny znaczek z fotografią: fragmentem niebieskiego swetra z widoczną jedną dłonią. Nosiłam go ponad rok na plecaku, bo był ładny i nie było na nim słowa „Autyzm”, ani żadnych mądrości. To ja wiedziałam co on dla mnie oznacza. Był to prezent od niezwykłego dziadka, który w szatni śpiewał mojemu synkowi zawsze tę samą piosenkę o zajączku („z pokazywaniem”!) i zawsze był pozytywnie nakręcony na kontakt ze swoim wnukiem z ZA. Miał zawsze milion pomysłów na wspólne zabawy i wyprawy z nim. Pamiętam, że tamtego dnia zabrał swojego wnuczka do Zachęty. Ja nie miałam weny, dla mnie to był dzień jak co dzień i zwyczajnie wróciliśmy do domu, gdzie przecież czekały na mnie starsze dzieci.
Pamiętam jakie to było dla mnie szokujące, gdy Łukasz był w pierwszej
klasie i 21 marca przyszłam go odebrać ze szkoły. Świetlica była pusta, a
w ogrodzie trwała w najlepsze impreza. „Zapraszamy do stołu!” „Dziś
Dzień Downa!”, „Może sałatki?”. Osłupiałam - tego kawałka rzeczywistości
jeszcze nie znałam… A potem zestawiłam to sobie ze wspomnieniami z
różnych Dni Świadomości Autyzmu… Wnioski nie były wesołe, choć życie z
Mistrzem, przecież nie jest takie smutne. Ani nie jest on przecież
smutnym człowiekiem składającym się cierpienia i geniuszu. Litości!
Dla mnie Łukasz jest Mistrzem Zen, chodzącą fascynacją, fajnością itp. Ok, sporo jeszcze oboje musimy się nauczyć, przed nami wiele wyzwań. Mnóstwo jest jeszcze do zrobienia, by przyszłość osób takich jak on nie była „blue”, tylko kolorowa. Ale po to jest Dzień Świadomości Autyzmu, by pchać ten wózek do przodu, a nie przyoblekać się z w smutek.
Dlatego z wielką radością weszłam na:
jasnastronaspektrum.pl
Dla mnie Łukasz jest Mistrzem Zen, chodzącą fascynacją, fajnością itp. Ok, sporo jeszcze oboje musimy się nauczyć, przed nami wiele wyzwań. Mnóstwo jest jeszcze do zrobienia, by przyszłość osób takich jak on nie była „blue”, tylko kolorowa. Ale po to jest Dzień Świadomości Autyzmu, by pchać ten wózek do przodu, a nie przyoblekać się z w smutek.
Dlatego z wielką radością weszłam na:
jasnastronaspektrum.pl
Komentarze
Prześlij komentarz