Sekrety Mistrza Zen


[Granitowa podłoga, a na niej fragmenty dwóch kartek z nutami, posklejanych niedbale trzema kawałkami tęczowej taśmy. Utwór ma tytuł "Secrets"]

Mistrz Zen jest osobą bardzo tajemniczą. Nie do końca wiem czy sam tak chce, czy tak to po prostu wychodzi ze względu na jego trudności językowe. „Polska język trudna język” - to się daje mocno odczuć kiedy próbuje się go uczyć. Bycie z Mistrzem Zen jest więc jednocześnie intensywnym byciem OBOK. Najczęściej nie mam pojęcia o czym myśli, czym jest pochłonięty kiedy nie zajmuje się niczym widocznym, co też kmini jego głowa i co kryje się za tym nieprzeniknionym spojrzeniem. Czasem mam pomysł i udaje mi się go zweryfikować, bo Mistrz odpowiada na moje przypuszczenia, a czasem zostaję z niczym. Bez „tak”, bez „nie”, bez jakiejkolwiek wskazówki.
Chyba się przyzwyczaiłam. Tak jak jestem przyzwyczajona do tego, że większość znanych mi osób mówi i nie wydaje mi się to niczym szczególnym. Pamiętam jednak jak czarodziejski był czas, kiedy moje dzieci wypowiadały pierwsze zdania, kiedy zaczynały dzielić się swoim światem i „dotykałam” ich myśli.

Z Mistrzem jest inaczej. Najpierw trzeba go długo uczyć znaczenia jakiegoś pojęcia, sprawdzać wielokrotnie czy je rozumie i pamięta, a potem czekać czy kiedykolwiek sam się nim posłuży. Uczymy go więc, biorąc poprawkę na to, że nabyta wiedza może wzbogacić tylko jego rozumienie nas, a własnych myśli, pragnień i uczuć Mistrz Zen może nam nie ujawnić nigdy.

Nazywamy go naszym „synem”, jednak nie wiemy tak naprawdę czy nim jest. Pojęć: dziewczynka / chłopiec, pan /pani uczył się bardzo długo. W większości przypadków jest w stanie trafnie określić płeć znanych osób, oraz przypadkowych ludzi na zdjęciach i rysunkach. W jego głowie powstał model i Mistrz nabył umiejętność rozróżniania. Długowłosy chłopak, krótkowłosa kobieta – zwykle nie ma problemu. Wielokrotnie musiał słyszeć, że sam jest chłopcem, jednak spróbujcie się tego dowiedzieć od niego… „NIE NIE NIE!!!” Dziewczyną też NIE jest. Udało się ustalić, że mamy nie pytać - „Nie pytać tak”, więc tego się trzymamy. Na szczęście wydaje się lubić swoje ciało i nie mieć do niego zastrzeżeń, co w zaistniałej sytuacji jest dla nas sporą ulgą. A przecież tak być nie musi – tu nic nie jest oczywiste. Mógłby mieć dysforię i męczyć się teraz okrutnie z niechcianym atrybutem, skoro tak bardzo nie chce określać swojej płci. Ufff, jeden kłopot z głowy… Do jakiej płci będzie odczuwać pociąg i czy w ogóle, nadal pozostaje zagadką.

Czasem robi nam małego psikusa i pokątnie zaczyna coś śpiewać. Po polsku, wyraźnie i ślicznie śpiewa #PieśńMistrza – czyli piosenkę z własnym tekstem. Zawsze w zasięgu czyjegoś słuchu, nigdy gdy jest sam, ale nie mamy prawa go wówczas nagrywać. Moich nielegalnych nagrań słucha później z uwagą, ale nie mam prawa ich pokazywać innym osobom. Najlepiej jeśli udajemy, że nic nie słyszymy, wtedy Mistrz może rozwinąć skrzydła. Teksty publikować mogę, na to autor na szczęście wyraża zgodę, więc kilka Pieśni Mistrza zwykły śmiertelnik może sobie przeczytać:
Pieśń Mistrza
Pieśń Mistrza
Pieśń Mistrza
Pieśń na końcu wpisu

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Czego uczą mnie ONI (osoby z niepełnosprawnością intelektualną)

Dlaczego nie zrobię wszystkiego aby uzdrowić moje dziecko

Cierp-live

From zero to hero!

Życiowy tekst o umieraniu

Mistrz Zen, handpan i skoki ze spadochronem ;)

O normach

Zen w czasach pandemii

Koronawirus rzucił mi się na mózg.

Miłość w obuwniczym